Witajcie.
Mam na imię Paulina. Teoretycznie za cztery miesiące powinnam skończyć 30 lat.
Jestem doktorantką, studiuję Technologię Żywności. Właściwie miałam cały ten rok
na napisanie pracy i obronę, ale nagle postanowiłam przyspieszyć i zostać doktorem jak najprędzej.
Nie muszę pisać dlaczego, głupi by się nie domyślił. Dowiedziałam się w sylwestra.
Zaczęło się niewinnie, bolała mnie lewa noga. Myślałam, że przejdzie, ona jednak dokuczała
mi coraz bardziej. Właściwie to jak zwykle zbagatelizowałam swoje zdrowie.
Przez lata chorowałam na bulimię, potem na anoreksję, w końcu na to i na to.
Jak podsumowałabym te lata? Wieczna niedowaga (pod koniec 32kg), zimno, depresja i skłony nad kiblem.
W dwóch słowach, nic ciekawego. Parę razy przez ten czas otarłam się o śmierć. Jestem również po dwóch
próbach samobójczych, raz było naprawdę źle, no ale przecież złego diabli nie biorą. Tak sobie myślałam jeszcze
pięć dni temu. Wracając do nogi, założyłam, że to przetarcie stawu. Moja Mama też to miała.
Ortopeda na NFZ na luty, poczekamy. Jednak o ile do bólu jestem przyzwyczajona, tak nie mogłam zbagatelizować
faktu, że nie jestem już w stanie normalnie chodzić, bo kuleję. Trudno, zapłacę to 150-200zł za wizytę prywatnie,
niech zaczną coś majstrować. Najpierw RTG i teleporada 31 grudnia, żeby omówić wyniki. OK, dzień jak każdy
inny, mogę porozmawiać z lekarzem.
Sylwester miał być normalny. Lampka szampana z rodziną i do łóżka. Jednak nie był, przynajmniej dla mnie.
Otrzymałam kartę Przyspieszonego Leczenia Onkologicznego (DiLO). Diagnoza- zmiany nowotworowe
na lewej piszczeli, prawdopodobnie złośliwe. Chyba jedyne, co tak naprawdę wtedy usłyszałam, to że trzeba się spieszyć.
Wiem, że trzeba się spieszyć, bo dwa miesiące temu czułam się dobrze, a teraz nie mogę chodzić. To coś szybko postępuje.
Ale żeby od razu rak kości, w dodatku złośliwy...?
Jeszcze nie zaczęłam się bać, chyba to do mnie nie dotarło. Za dziesięć dni zaczynam leczenie. I chcę być tu z Wami, na tym blogu, ponieważ wiem,
że czasami nieznajomi stają się bliżsi niż rodzina. Jeżeli tylko będziecie chcieli czytać to, co piszę, przejdziemy przez wszystko razem.
Zakończenia nie znam, ale do tego też dojdziemy. Wspólnie. Bądźcie dla mnie, proszę, właśnie tymi Nieznajomymi Przyjaciółmi.
Potrzebuję Was,
Paulina